heyhey fajnie, że jesteście! odpoczynek jest ważny, a produktywność to nie wszystkoF I N D M E: Insta → @agasava https://bit.ly/2Oirukt TikTok → @iamag Please verify you are a human Access to this page has been denied because we believe you are using automation tools to browse the website. This may happen as a result of the following: Javascript is disabled or blocked by an extension (ad blockers for example) Your browser does not support cookies Please make sure that Javascript and cookies are enabled on your browser and that you are not blocking them from loading. Reference ID: #4c492ef6-12be-11ed-a627-56656d57706f
Trening z dwoma psami [behawiorysta COAPE Ewa Jaworska] Dowiedz się więcej na https://cowsierscipiszczy.pl/trening-z-dwoma-psami/

Trening z dwoma psami Coraz więcej ludzi decyduje się dać dom psu, ale też wielu psiarzy ma już w domu dwa psiaki, a czasami i więcej. W końcu psiaków w domu nigdy za wiele! Z tym chyba zgodzi się każdy, kto nazywa się prawdziwym psim pasjonatem. Wszystko jest w porządku, jeżeli psiaki się dogadują i tworzą jedną wielką szczęśliwą rodzinę. Zagwozdka pojawia się, gdy postanawiamy jako opiekunowie, że chcemy poćwiczyć z tym naszym stadkiem albo wesołym duetem. Wtedy pojawia się kilka pytań. Czy powinniśmy trenować razem ze wszystkimi psami? Czy każdy powinien uczyć się tego samego? Czy jeden pies nie będzie spowalniał albo rozpraszał drugiego? Wielu klientów o to pyta, więc zdecydowałam się napisać w tym temacie kilka słów. Trening z dwoma psami: początkiOczekiwania opiekunaPoznajmy psaWarunki do treninguCzas na trening z dwoma psamiWspólne ćwiczeniaNagroda dla psaPsy uczą się od siebieOsobne ćwiczenia dla każdego psaPostępy w treninguPozytywne szkolenie psa Trening z dwoma psami: początki Trening z dwoma psami: początki Treningi z psami to sprawa bardzo indywidualna. Wszystko zależy od psa i opiekuna. Zanim zaczniemy trening, musimy więc dobrze poznać psa, jego charakter, dynamikę stada i oczekiwania opiekuna. Oczekiwania opiekuna Na początek warto zadać sobie kilka pytań – czego chcemy nauczyć psa? Czy chodzi o podstawowe, proste komendy, które ułatwią wspólne życie jak siad, zostań, na miejsce, do nogi i tak dalej? Czy może chcemy zrobić z psem szkolenie z tropienia? A może chcemy, żeby psiaki lepiej się ze sobą dogadały w stadzie i kładziemy większy nacisk na socjalizację? Odpowiedź na te pytania, pozwoli dobrać odpowiednią technikę pracy z psiakami i ułatwi podjęcie decyzji, jaka metoda pracy (razem czy osobno) będzie bardziej skuteczna. Poznajmy psa Kolejny bardzo ważny krok to poznanie się z każdym psem i zrozumienie jego specyfiki. Jeżeli pies jest nieśmiały albo lękliwy lub po przejściach, to może podczas treningu przyda mu się wsparcie drugiego, zaprzyjaźnionego psa? A może jest to pies, który jest bardzo reaktywny albo młody i w obecności innego psa nie jest w stanie się skupić nawet na sekundę? Tutaj znowu metoda pracy zależy od indywidualnych predyspozycji każdego psiaka. Warunki do treningu Zarówno w przypadku indywidualnego jak i grupowego treningu ważne jest miejsce. Miejsce powinno być spokojne, zaciszne, bez zbędnych bodźców i rozproszeń. Jeżeli mamy szansę treningu indywidualnego, to spróbujmy potrenować z psiakami w miejscu, które znają i które jest dla nich trochę nudne. Czyli ich własny ogródek, podwórko czy też park albo pole, który dobrze znają i mają przestrzeń do ćwiczeń bez rozpraszania się innymi psami i atrakcjami. Czas na szkolenie Każdy pies, który przystępuje do treningu powinien mieć zaspokojone swoje podstawowe potrzeby fizjologiczne, powinien być już wyspacerowany, żeby nie rozsadzała go energia i żeby był w stanie się skupić na treningu. Tutaj pojawia się też pierwsza kwestia, gdy można rozdzielić psy – jeśli jakiś pies potrzebuje godzinnego spaceru, a drugi po kilku minutach ma dosyć, to nie ma sensu go zamęczać i można zacząć z nim trening wcześniej. Wtedy oczywiście przydaje się druga osoba do pomocy w treningu. Jedna osoba spaceruje z bardziej aktywnym psem, a druga już może ćwiczyć. Czyli podsumowując ten paragraf – znajdźmy właściwy moment na trening, sprawdźmy też kiedy psu się najlepiej ćwiczy. Może rano jest aktywny i chętny na trening, a wieczorem już jest zmęczony po całym dniu? A może rano musi się wybiegać po smacznie przespanej (i przechrapanej) nocy i ani w głowie mu skupienie się na treningu? To jest znowu indywidualna sprawa. Wspólne ćwiczenia Jeżeli decydujemy się na wspólny trening z psami, to lepiej odsuńmy je od siebie, żeby nie miały pokusy, żeby się zacząć ze sobą bawić albo kłócić o smaczki. Może się niestety też tak zdarzyć, że niektóre psy będą tak skupione na próbie kradzieży smakołyków drugiemu psiakowi, że można zapomnieć o wspólnej pracy. Nagroda dla psa Kolejna sprawa to ustalenie, co będzie nagrodą dla naszego psiaka, gdy uda mu się wykonać nasze zadanie. Dla jednego nagrodą może być zabawa szarpakiem po wykonaniu komendy, ale dla drugiego psiaka, który z nim ćwiczy, nagrodą może być pyszny smakołyk albo super pochwała od opiekuna. I wtedy musimy jakoś rozdzielać nagrody, więc może powstać pewien problem logistyczny 😉 Psy uczą się od siebie Psy uczą się od siebie Jeżeli decydujemy się na wspólne ćwiczenia, to może nam się przydać fakt, że psiaki bardzo lubią wzajemnie się podpatrywać i naśladować. Jest więc bardzo możliwe, że psiaki będą się uczyły od siebie komend i wyjdzie im to na zdrowie. Pamiętajmy, że nie każdy pies trenuje tak samo. Jeżeli chcemy ćwiczyć razem z psiakami, to musimy uważać, żeby nie zamęczyć jednego psa, jeżeli okaże się, że drugi pies jest w stanie chętnie wykonywać ćwiczenia przez dłuższy czas. Jeżeli jeden z psów ma już dosyć, to musimy to uszanować i dać mu spokój. Jeżeli będziemy uśredniać czas pracy z psami, to mogą się zniechęcić do pracy. Czyli nawet jeżeli ćwiczymy razem – to traktujemy każdego psiaka osobno. Osobne ćwiczenia dla każdego psa Jeżeli mamy psiaka, który nie ma problemu z tym, że jego psiego współtowarzysza nie ma przy nim, to lepiej według mnie jest trenować osobno. Pies może się w pełni skupić na treningu, my również, możemy dopasować też tempo treningu do konkretnego psa. Oczywiście zajmie to dwa razy więcej czasu, bo z każdym psem trzeba powtarzać to samo, ale z drugiej strony psy osobno szybciej się uczą. Postępy w treningu Jeżeli trenujemy z psami osobno, to każdy może robić postępy w swoim tempie. Psy uczą się w różnym tempie – jedne szybciej, inne wolniej, zupełnie jak ludzie. Szczeniaki łapią czasami szybciej niż psi seniorzy, którzy potrzebują większej ilości powtórzeń. Ale z drugiej strony szczeniaki mają bardzo krótki czas skupienia. Dlatego jeżeli mamy mieszane stado, to zdecydowanie polecam osobne ćwiczenia, bo każdy pies potrzebuje czegoś innego. Pozytywne szkolenie psa Pozytywne szkolenie psa I teraz najważniejsze – bez względu na to, czy trenujemy z psami pojedynczo czy razem, to wybierzmy odpowiednią metodę pracy. Zdecydowanie odradzam pracę metodami awersyjnymi, które nadal są stosowane przez niektórych trenerów starej daty. Karcenie psa, wymuszanie posłuszeństwa, szarpanie spowoduje, że pies będzie niechętnie ćwiczył i straci do nas zaufanie. Jeżeli zdecydujemy się na metodę pozytywną, czyli nagradzanie psa za pożądane zachowania, to szybko je utrwalimy (psy robią to co im się opłaca) i pies będzie czuł satysfakcję ze wspólnej pracy. A trening powinien być przyjemnością zarówno dla psa jak i dla człowieka!

Z tego co opisujesz to twój pies jest jeszcze głupim dzieciakiem i nie zna społecznych zachowań, a ty popełniasz podstawowy błąd. Kiedy pies jest w swojej ekscytacji w ogóle nie powinien być dopuszczony do psa do którego się nakręca, powinnaś poczekać aż pies się w końcu uspokoi i wyciszy.

W życiu każdego miłośnika psów, przychodzi taki moment, że decyduje się na drugiego psa. Wyzwanie jakie stawia opieka nad dwoma psami jest trudne, ale do pokonania. O tym, jak i kiedy zdecydować się na drugiego psa, opowiada nam Dominika Wołk. Opiekunka dwóch labradorów: Heli i Krysi. Założycielką popularnego portalu dla miłośników labradorów: Przez świat z labradorem. Właścicielka szkoły: Szeregowiec Pieseł, o Domi i jej relacjach z psami można by dużo pisać więc skończymy na tym, że naszym gościem jest prawdziwy pasjonata i miłośnik psów, szczególnie Labradorów. Co więcej, Dominika mimo młodego wieku, szybko i ambitnie realizuje swoje marzenia. Od kilku lat dzielnie prowadzi Fb i osiągnęła coś, o czym inni mogą tylko pomarzyć, to znaczy połączyła swoją pasję z pracą. Jednak, to nie sukces Dominiki będzie dziś na tapecie wywiadu. Zajmiemy się poszukaniem odpowiedzi na pytania: czy dwa psy to dobry pomysł? W wywiadzie zapytaliśmy o: Czy drugi pies to dobry wybór? Jak wybrać drugiego psa? Jak go wprowadzić do stada? Czego nie robić pierwszemu psu? Oraz: jak zorganizować spacery, porę karmienia itp. przyziemne kwestie. Dwa psy czy to dobry pomysł? Domi powiedz nam: dlaczego zdecydowałaś się na zakup drugiego psa? Taka myśl od dawna chodziła mi po głowie – ale zawsze coś stało na przeszkodzie. Praca na pełen etat, życie w pojedynkę. Czekałam, aż nadejdzie odpowiedni czas, kiedy będę mogła zdecydować się na drugiego psa. Nie chciałam, żeby Hela, która wcześniej mieszkała ze swoim kumplem Rico, a w rodzinie przebywała z labradorką rodziców – Demi, do końca swojego życia pozostała bez towarzysza. Z drugiej strony – zdawałam sobie sprawę, że nie może to być jedynie “branie psa dla psa” i że najpierw jeden musi zostać nauczony odpowiednich manier. Dość długo odkładałam tę decyzję, aż Hela wkroczyła w dojrzały wiek 6 lat. Nie chciałam brać szczeniaka jak będzie już starszą Panią, która wymaga ciszy, spokoju i odpoczynku. Z drugiej strony – zdawałam sobie sprawę, że nie może to być jedynie “branie psa dla psa” i że najpierw jeden musi zostać nauczony odpowiednich manier..tak jak Hela na zdjęciu 😉 O drugim psie zaczęłam intensywnie myśleć po rozpoczęciu działalności trenerskiej. Teraz byłam już dużo mądrzejsza i bogatsza w doświadczenie. Potrzebowałam psa, którego od małego będę mogła zaangażować do swojej pracy. Reszta była przypadkiem – zobaczyłam ostatniego szczeniaka w hodowli Sykstus – pojechaliśmy – zobaczyliśmy – omówiliśmy wszelkie za, wszelkie przeciw – i tak pojawiła się Krycha, która dołączyła do naszego labradorowego życia 🙂 Kiedy nie decydować się na zakup drugiego psa, czyli jaki jest najgorszy powód? Takich powodów może być wiele. Na pewno nie powinniśmy decydować się na drugiego psa, tylko wyłącznie kierując się sercem i pragnąc, żeby nasz pies miał towarzysza. Jeśli nie dajemy sobie rady z jednym – tym bardziej ciężko będzie nam poradzić sobie z dwoma. Dlatego najpierw powinniśmy zastanowić się – czy nasza relacja z obecnym psem jest wystarczająco dobra, czy nie sprawia on kłopotów, które po przybyciu nowego członka rodziny mogą się tylko pogłębić. Jak wiemy, psy lubią uczyć się przez obserwację i naśladownictwo. Krycha bierze przykład ze swojej starszej siostry Heleny. Jak rozkładają się płatności przy opiece nad dwoma psami? Utrzymanie dwóch psów to duże wyzwanie finansowe. Wówczas koszty opieki wzrastają, zarówno jeśli chodzi o karmę, opiekę weterynaryjną np. środki przeciw kleszczom czy suplementy na stawy. Jeśli nie jesteśmy na to przygotowani – lepiej odpuścić. Co jeszcze warto wiedzieć nim zdecydujemy się na drugiego psa? Warto zastanowić się – czy przybycie drugiego psa nie będzie zbyt dużym szokiem dla naszego obecnego pupila. Czy jesteśmy w stanie obojgu poświęcić tyle czasu, żeby żaden nie czuł się gorszy czy opuszczony? Czy nasz pies lubi towarzystwo innych, czy jest raczej indywidualistą, nieskorym do kontaktów? Mając dwa psy trzeba traktować je tak samo, poświęcać im tak samo swoją uwagę – żeby żaden z nich nie czuł się odrzucony – to trudne zadanie, ale do wykonania Jak wprowadzić kolejnego psa do domu? To też zależy od sytuacji. Czy w naszym domu ma pojawić się szczeniak, czy też pies z adopcji (schroniska/domu tymczasowego)? Jeśli mamy taką możliwość – dobrze, żeby psy poznały się dużo wcześniej przed pojawieniem się nowego członka rodziny w domu. W przypadku adopcji mogą być to spacery socjalizacyjne – wtedy też możemy ocenić jak psy się dogadują. Musimy zaaranżować więcej niż jedno spotkanie – tak, aby miały możliwość przebywać w swoim towarzystwie w różnych miejscach i sytuacjach. W przypadku gdy bierzemy do domu szczeniaka – zazwyczaj jest prościej, gdyż szczeniak będzie czuł respekt przed starszym psem. Zapoznanie powinno mimo wszystko odbyć się poza domem – na terenie neutralnym. Jeśli nowym członkiem rodziny jest szczeniak – nie pozwólmy, aby wchodził na głowę starszemu psu. Tak samo w sytuacji, gdy jedno z psów zostanie adoptowane, lub będzie czuło się niepewnie w nowej sytuacji. Każde z nich powinno mieć swoje miejsce do odpoczynku, w którym może się “schować” gdy poczuje się zbyt przytłumione nową sytuacją. Szkolenie dwóch psów to wyzwanie, ale drugi pies dobrze wychowany może być dużą pomocą – psy uczą się poprzez naśladowanie. Jak wygląda spacer z dwoma psami? Bywa wesoło! 🙂 Czasami zdarza się, że każde ciągnie w inną stronę, chcąc powąchać inny skrawek ziemi, a czasami obie uparcie eksplorują ten sam zapach, przepychając się nosami. Pierwszym, co zrobiłam po przybyciu nowego członka rodziny do domu była nauka chodzenia na dwóch smyczach. Wymagało to wysiłku i pracy nie tylko od psów – ale także i ode mnie. Odpowiednie skoordynowanie ruchów było podstawą. W której ręce trzymać smycz? Po której stronie mają chodzić – każda po swojej czy obie po tej samej? Bez opanowania tej umiejętności spacer z dwoma Labradorami, z których każdy waży od: 25 do 30 kg byłby mordęgą! Ostatecznie chodzimy na dwóch smyczach – a na wyznaczonych odcinkach psy idą przy nodze – po jednej stronie. Dopiero w parku, czy miejscu mniej ruchliwym, pozwalam im na odrobinę luzu i wyjście do przodu – uważając przy tym by nie doszło do zaplątania. Mając dwa psy karmienie chyba nie należy do przyjemnych części dnia? Jak wygląda Wasza pora obiadowa? W naszym wypadku – zwyczajnie. Każda z suń ma swoją miskę – obie ustawiają się po odpowiedniej stronie i czekają na komendę zwalniającą “smacznego”, bez której nie pozwalamy, aby zaczęły posiłek. Nie ma rzucania się na miskę, przepychania czy skakania do góry. Oczywiście wymagało to pracy i nauki spokojnego czekania. Spokojnego czekania na czym polega taka nauka? Miska była zabierana jak tylko próbowały dobierać się do niej bez pozwolenia. Z początku Krycha – jako mały szczeniak – próbowała dobierać się do karmy siostry, licząc że uda zjeść jej się jeszcze więcej. Nie pozwoliliśmy na to. Otrzymywała nagrodę jak tylko czekała grzecznie obok – dając w spokoju dokończyć Helenie. Karmienie Labradorów może być przygodą jeśli nie nauczy się psów grzecznego czekania na komendę zwalniającą.. Dwa psy – czyli co zrobić kiedy pies broni zasobów, jak wtedy wyglądają takie posiłki? Słuszne pytanie, bo zupełnie inaczej ma się sytuacja w przypadku psów, które bardzo bronią zasobu jakim jest jedzenie. Wtedy wspólne posiłki nie od razu są takie proste i mogą być przyczyną konfliktów. Wiele zależy od historii obu psów. W przypadku tych adoptowanych poczucie zagrożenia może być duże i mogą pojawić się zachowania agresywne. Dlatego z początku lepiej jest izolować psy od siebie na porę karmienia – tak żeby żaden z nich nie czuł potrzeby obrony i żeby mogły w spokoju zjeść posiłek. Osobno należy cały czas pracować nad relacjami psów i stopniowo zmniejszać odległość podczas posiłków. Wymaga to uważnego obserwowania obu pupili – ich zachowania podczas jedzenia, a także podczas wspólnych spacerów, zabaw i czasu spędzanego razem. Każdy przypadek może być inny i mieć inne podłoże. Czego nie robić, kiedy ma się dwa psy? Na pewno nie należy żadnego z nich faworyzować! Ani tego – który do tej pory był jedynakiem i cała nasza uwaga była skupiona na nim, ani tego – który dopiero co stał się członkiem naszej rodziny. Podobnie jak w przypadku dzieci i rodzeństwa – może pojawić się zazdrość, potrzeba większej uwagi. Nie możemy karać jednego psa, a drugiego nagradzać, nawet w przypadku wystąpienia awantury. Nigdy nie możemy być w 100% pewni, co było jej powodem, czy właściwie odczytaliśmy psie sygnały. W rezultacie może być tak, że nagrodzimy jednego z nich za złe zachowanie, a drugiego niesłusznie ukarzemy… Brudny pie sto szczęśliwy pies a labrador jak wiadomo, kocha wodę na czarnym nie widać plam błota 🙂 Nie wnikajmy w ich relacje na siłę – nie od razu muszą się pokochać, przytulać czy wspólnie bawić – czasami potrzeba na to czasu i cierpliwości. Ważne jest, żeby oba psy traktować tak samo, ale znaleźć też czas osobno dla każdego z nich. Odpowiednia praca nad relacjami między dwoma psami jest kluczowa, żeby wszystkim żyło się dobrze. 🙂 Dominika bardzo Ci dziękuje za wywiad. Jestem pewna, że każdy kto przeczyta ten tekst zastanowi się dwa razy nim zdecyduje się na drugiego psa. Bo drugi pies to niezwykłe szczęście, ale i tak jak mówiłaś: dwa razy więcej obowiązków i większe koszty… Wychowanie dwóch, aktywnych psów nie jest łatwym zadaniem – Tobie się to udaje, ale masz do tego odpowiednie przygotowanie. Nie każdy może poświęcić czas i podzielić serce na dwa.

  1. Аζա οն али
  2. Ω εрሡዠωвևջ
  3. Жጡхጧс оклоζωв
  4. Γол рсиկ
W spacerze z psami na pergoli udział wziął Jacek Sutryk. Spacer z psami na wrocławskiej pergoli. Do adopcji zachęcają prezydent Jacek Sutryk i honorowy konsul Estonii Waldemar Siemiński
Czy Wasze psy też "szpanują" gdy nie idą same, tylko z innym psem? Byłam dziś z koleżanką, z którą chodzę czasem na spacery z psami (jej suczka w typie ON, moja "dalmatynka") ale wcześniej zawsze chodziłam na mocnej, regulowanej smyczy, z karabińczykiem niewiele większym od kufy mojego psa. :cool1: No i było spoko. A dziś wzięłam ze sobą smycz, którą dostałam gratis do karmy, fajna, bo ani za długa, ani za krótka, ale jeśli chodzi o jakość wykonania, to "jakotako". Używałam jej ponad miesiąc co najmniej dwa razy dziennie i było wszystko ok, Melcia ślicznie, przy nodze albo luźno na trawce, wszystko ok. Ale przejdę do sedna. Byłam dziś na tym spacerze. I Mela tak cwaniakowała, tak się popisywała, że najpierw zerwała karabińczyk, a 2 minuty później zrobiła to samo z rączką. Czy Wasze psy też się tak zachowują przy innych? Spacery z psami to jedno, ale warto też pomyśleć jak pomóc psu przetrwać upalne dni w domu. Woda! Przede wszystkim stały dostęp do wody – powinniśmy dbać o to bez względu na upały, ale w przypadku naprawdę gorących dni warto w domu rozstawić więcej niż jedną miskę, w szczególności, gdy zostawiamy psa samego.
Zawsze chciałam mieć dwa psy, uważałam, że to fajne minimum i zdrowe maximum pozwalające na realizowanie się w psiarstwo i zapewnienie psu fajnej rodzinnej relacji z kompanem. Jednak nigdy nie planowałam mieć trzech psów – wiadome, mam dwie ręce jak więc mam ogarnąć trzy łebki do głaskania? Ale mam trzy psy. Jak wygląda życie z jednym, dwoma a jak z trzema psami? Jak wyglądają podróże i treningi i czy nasze życie diametralnie się zmieniło? Osobiście uważam, że psy w grupie lepiej się odnajdują i lepiej im się żyje. Nikt z psem się nie pobawi tak, jak drugi pies, który ma relacje rodzinne (nie mówię o wybiegowych nawalankach dwóch zupełnie obcych psów). W grupie łatwiej im nauczyć się psiej komunikacji i zasad panujących w domu – szczególnie jeśli mają się od kogo uczyć. Mądry, stabilny pies potrafi też być wsparciem dla drugiego psa z problemami. Ale każdy kij ma dwa końce, bo też bez problemu nauczą się złych zachowań od drugiego psa, mogą przejąć i podzielić jego problemy, a dość często zdarza się, że ten nasz mądry, stabilny pies przejmuje głupie zachowania psa, którego „miał wychować”. Mając kilka psów istnieje ryzyko, że psy ze sobą stworzą silniejsze więzi niż z opiekunem, a co najważniejsze (o czym nie możemy zapominać) w grupie psy tworzą stado i pewne zachowania, te stadne jak np. polowanie, potrzeba obrony rodziny – w grupie mogą być zdecydowanie wzmocnione, gdzie osobno każdy z psów może nawet ich nie przejawiać. Życie codzienne – dom Jeśli chodzi o samo wyposażenie to… i tak w domu wszędzie leżą legowiska. Obecnie mam ich w domu dziewięć (rozłożonych na stałe niemal w każdym pokoju), jak był Donner i kiedy chorował, w skrajnym momencie naliczyłam ich trzynaście, więc chyba dostrzegam progres w ograniczeniu legowisk pomimo większej ilości psów. A tak na poważnie – w małym mieszaniu, jakie mieliśmy pod Warszawą, nie zdecydowałabym się na trzy psy nigdy. Dwa – było okej, nawet za czasów Eli-szczeniaka, gdy jej klatka zajmowała jedną trzecią mieszkania. Teraz gdy mamy o wiele więcej przestrzeni nie czuć obecności trzech psów. Oczywiście stoi więcej misek, wisi więcej smyczy, bywa bardziej nakłaczone i nadeptane (tu akurat systematyczny groomer i zaopatrzenie domu w Roombę i Baavę rozwiązało problem), ale wiele nie zmieniło. Może działka jest bardziej zdeptana, jest więcej kup do sprzątania, ale poza tym życie codzienne nie uległo bardzo zmianie. Powiem Wam, że w kwestii domowej zupełnie nie odczuwam różnicy mając jednego, czy trzy psy. W większość czasu dziewczyny, kiedy są w domu to śpią, tudzież bawią się ze sobą. Nauczyłam się na tyle organizować im czas i aktywność, że psy, kiedy pracuję lub odpoczywamy – śpią grzecznie regenerując baterie lub spędzając czas z nami na przytulaniu się do nas. I tu powiem Wam, że swojego czasu największym problemem był Donner, kiedy jeszcze był jedynakiem. Póki nie nauczyłam się go zdrowo męczyć (zdrowo mam namyśli inteligentnie nie poprzez zajechanie go treningami i spacerami) w domu był bardzo nieznośny, bo po dwugodzinnej drzemce był gotowy by znowu coś robić wpychając nam non stop na kolana piłkę lub jojcząc wymuszając spacer i uwagę. Trochę czasu zajęło mi nauczenie się życia z takim psem, ale dzięki temu obecnie mając praterrierze stado, naprawdę nie mamy problemu z wymuszaniem atencji. A strach pomyśleć co by się działo, gdyby wszystkie trzy wymagały tyle uwagi i zainteresowania co wówczas oczekiwał Doś! Treningi i nauka Tu zdecydowanie potrzebuję dużo, dużo więcej czasu i … melisy. Mając jednego psa wplecenie treningu w spacer czy między spacery nie było żadnym wyzwaniem. To było coś tak naturalnego, jak karmienie psa. Nie trzeba było się też zbytnio zastanawiać co robimy – po prostu robimy to, co wczoraj plus kroczek do przodu lub coś nowego. Pies mnie wkurzył (a z Donnerem-jedynakiem myślę, że z połowy ćwiczeń i spacerów wracałam z płaczem) wracałam do domu ochłonąć i do wieczora ignorowaliśmy się, a na drugi dzień zaczynaliśmy z nową energią. Dziś posłuszeństwo, jutro biegamy, za tydzień agilitki – do wyboru do koloru, na co mamy ochotę, kiedy mamy ochotę i czas. Mając już dwa psy nieco nam się życie utrudniło, ale na szczęście Ela jest tak wyjątkowa, że treningi z nią czy nauka czegokolwiek to zawsze był miód na moje serce. Wiele wybacza, nie gniewa się i cholernie dużo uczy się przez obserwacje. Więc niemal zawsze zaczynałam od treningu z Donnerem, który nawet jak mnie wkurzył, nie był w stanie zepsuć treningu z Elą, która popatrzyła na nas, pomyślała i kiedy przychodził jej czas trzaskała to, co chwilę temu robił Donner, nawet jak robiła to pierwszy raz. Ale z Twinsami plany treningowe wyglądają zupełnie inaczej. Każda ma inne potrzeby i wymagania, każda jest na innym poziomie odwagi i otwartości, od każdej oczekuję troszkę czegoś innego i muszę dopasować poziom treningów oraz ich aktywność do możliwości każdej z nich. Jest to też trzy razy więcej czasu. Twinsy nie są jak Ela. Same się nie nauczą, bez nauki zachowują się jak stado z jednym mózgiem podzielonym na trzy psy, a że są młode i terrierowe – pozostawione same sobie bez aktywnego zmęczenia główki niechybnie coś zbroją wciągając w to Elę, która jest zachwycona z bycia trzecim Twinsem. Inną kwestią jest to, że miedzy Dosiem, a Elą były trzy lata różnicy, więc Donner (mimo swoich probemów) był już dość ogarnięty. I to był/jest chyba klucz w posiadaniu większej ilości psów, aby kolejny pies pojawiał się w domu, kiedy obecny jest już wychowany, bo według mnie najciężej jest ogarniać od zera kilka psów na raz… Zaplanowanie podstawowego treningu (nie mówię o jakimś profesjonalnym tylko takim „ogarnę sobie psa do życia”) wymaga nie lada główkowania i rozpiski. Z kim co dziś robimy, co się, u której nie sprawdziło, jak wyglądają dzisiaj lęki. Jaką metodę i strategię dopasować do Molly, a jaką do Merci, przy czym pamiętając, że z każdą robię rzeczy od podstaw, więc przed kolejnym treningiem z kolejnym psem musi być pełen reset głowy. Nie mogę zakładać, że skoro Merci już umie siad, to Molly jest na tym samym poziomie. A to jest trudne (przynajmniej dla mnie) przełączać się z pewnego fajnego poziomu na zupełne podstawy, które jeszcze niezbyt równolegle się rozwijają u każdej z dziewczyn. Już przed treningiem muszę wiedzieć co dziś z którą chcę osiągnąć i być gotowa skorygować to w połowie pracy jak coś nie pyknie. Nie mogę sobie pozwolić na to, że jedna mnie zdenerwuje i na kolejnych treningach będę już z góry zła, bo zablokuję dziewczyny i nic z nimi nie zrobię, tylko je zestresuję. Nie mogę też odpuścić kolejnych treningów, bo reszcie będzie przykro, że z nimi nic nie porobiłam, a teriery są okropnie zazdrosne, pamiętliwe i wymagają uczciwości w traktowaniu. Wplecenie też treningu w spacer nie jest już takie oczywiste. Z Dosiem i Elą mogłam odłożyć jednego psa w lesie na polance lub równolegle pracowanie z dwoma (np. chodzenie przy nodze), gdzie jeden super ogarnia, a drugi super się stara i też ogarnia – to nie był problem. W konfiguracji jeden ogarnia i się popisuje, by mieć wszystkie smaki dla siebie, drugi stara się ogarniać, ale środowisko go stresuje, a trzeci poza ogrodem stara się ogarniać tylko wtedy, kiedy ma wyjątkowo dobre emocje i nikogo nie ma w obrębie 5km, przy dodatkowym założeniu, że masz tylko dwie ręce, a trzy mordki jest praktycznie niewykonalne. Na chwilę obecną, nie jestem też w stanie odłożyć na spacerze dziewczyn, by chwilę z każdą z osobna poćwiczyć, bo to trochę za dużo stresu, który odbije się i na treningu i dalszym spacerze. Na szczęście mam możliwość trenowania z nimi w ogrodzie i mam zamiar ją wykorzystywać tak długo, póki Twinsy nie będą na tyle pewne siebie i odważne na spacerze, że nie będzie to dla nich problemem. A tutaj jeszcze warto zaznaczyć, że ja ogarniam swoje psy sama. Gdyby natomiast doszła opcja jeżdżenia na szkolenie posłuszeństwa co np. sobotę i niedzielę z dwójką, to praktycznie moje weekendy przestałyby istnieć: przy założeniu, że na placu spędzałabym po godzinie z każdym, a jeszcze w domu czeka Ela, której nie można zaniedbać, bo nie była na wyjeździe, no i oczywiście w weekend wypadałoby zrobić fajny, dłuższy spacer w miejsce inne niż na co dzień, w efekcie czego weekend byłby poświęcony w 100% psom, bez chwili dla domu, siebie czy rodziny. Spacery Z jednym psem problemowym spacer był mega wyzwaniem. Z dwoma psami, gdzie jeden już tylko bywał problemowy, a w większości ogarniał, a drugi mega ogarniał – spacer problemem dla mnie nie był i mogłam chodzić z nimi sama. Z trzema psami bywa różnie. Kilogramowo nie ma dla mnie znaczenia, bo Donner (37kg) i Ela (26kg) potrafili swoje pociągnąć, ale tylko raz w życiu udało im się mnie wywrócić, ale dzięki o dziwo wyjątkowo dobrze działającej komendzie stój w sytuacji kryzysowej, nigdy mnie nie zabili. Z Twinsami raczej nie martwię się o to, że przeszorują mną po lesie, bo dziewczyny ważą 13,5 i 14,5kg, przy czym Merci nie ciągnie. Więc jedynym harpaganem pozostaje Ela, zatem kilogramowo jestem w stanie sama wyprowadzić trzy psy. Jeśli chodzi o ich ogarnięcie też nie, mogę narzekać, bo Ela, jeśli nie ma dnia bez mózgu, to bardzo ładnie się ogarnia, Molly w większości ma na wszystko wywalone i chętnie nawiązuje ze mną kontakt, o ile żaden pies jej nie zaczepia, więc jedynym problemem są strachy Merci, które też czasami w ogóle już nie dają o sobie znać. Natomiast jeśli wszystkie trzy byłby problemowe lub problem choć jednej byłby na tyle poważny, bym nie była w stanie zabrać dwóch psów razem, jakość spacerów dziewczyn znacznie by spadła, bo w czasie kiedy robię porządny spacer z całą trójką musiałby się odbyć dwa, albo trzy spacery w efekcie czego przy normalnym ośmiogodzinnym dniu pracy wszystkie spacery dziewczyn stałyby się fizjologiczne. Dlatego fajną opcją są nasze wspólne spacery z M. kiedy on prowadzi dwie dziewczyny, a ja mam jedną, na której mogę się skupić i coś z nią popracować. Z jednej strony są w grupie, więc nie ma paniki, że nagle nie ma sióstr i pies sobie nie radzi, z drugiej jest gdzieś grupa wsparcia, a z trzeciej da się coś na spacerze podziałać z jednym psem, a wszystkie są odpowiednio wyspacerowane. Ale realnie patrząc, gdybym była sama, nie miała terenu do ćwiczeń w domu i mieszkałabym w mieście, na pewno przez długi czas zmuszona byłabym na spacery i spacero-treningi z każdą z suk indywidualnie, więc czas, który musiałabym im poświęcić na spacery połączone z treningami wzrósłby niesamowicie i chyba wówczas nie zdecydowałabym się nawet na dwa psy – ze względów czasowych i logistycznych. Koszty Zmiana dwóch psów dużego i średnio dużego na trzy (dwa średnio małe i jeden średnio duży) nie zmieniła mi znacznie kosztów ich utrzymania. Oczywiście pomijam rosnące ceny i poszukiwanie karm dla Twinsów, które nie będą ich uczulały. Ale pozostając w kosztach, jakie do tej pory ponosiłam za worek 12 kg na jednego psa, dalej tyle samo wydaje miesięcznie, bo Twinsy jedzą mniej więcej tyle, co Donner. Wiadome koszty wyżywienia wyglądałyby zupełnie inaczej gdyby do mojego stada dołączyły np. dwa owczarki i miesięcznie nie szłoby mi 24kg karmy na psy tylko 36kg, ale na szczęście kilogramy psów w stadzie dalej mi się zgadzają. Za to doszły koszty nowego sprzętu, bo choć mam całkiem pokaźne zaplecze szelkowo-obrożowe to były to do tej pory rozmiary M-L-XL, a Twinsy chodzą w S-kach. Niestety zdecydowanie zmieniają się koszty profilaktyki i ewentualnego leczenia, bo jednak dodatkowy pies to dodatkowy stały wydatek nawet w samej podstawowej profilaktyce: zabezpieczenie na kleszcze, szczepienia, badania kontrolne. Ale to nikogo nie powinno zaskoczyć decydując się na kolejnego członka rodziny. Wakacje Tutaj odczuwam zdecydowanie zmianę na plus, jeśli chodzi o postrzeganie nas i naszych psów: w sensie ludzie jakoś łatwiej akceptują trzy średnie/małe psy, które jeszcze na dodatek są adoptowane i słodkie (bo Twinsy wyglądają jak szczeniaki) niż dużego, kudłatego Donnera, bo kto to widział, żeby mieć takiego dużego psa. Więc jeśli chodzi o szukanie noclegów ,jest łatwiej, bo dwa czy trzy psy to już większej różnicy nie robi (i tak więcej niż jeden, to dla większości ludzi jest już nienormalne), ale zazwyczaj tam, gdzie przyjmują z dwoma psami, to trzeci już nie robi różnicy. A jak wspomniałam na początku gabarytowo jesteśmy lepiej postrzegani, zresztą spotkałam się też z miejscami, gdzie akceptowano psy, ale nie owczarki, lub psy do X kg, w które Donner nigdy się nie łapał, a dziewczyny są w dziale „poza zakazami rasowo-kliogramowymi”. Na szlakach też nie odczuwamy większej różnicy (tu chodzimy we dwójkę) więc jesteśmy w stanie tak podzielić się psami, by czuć się komfortowo w każdej sytuacji – do tej pory ja zazwyczaj chodziłam z Elą, a M. z Donnerem. Gabaryty psów nie przeszkadzają w wędrówce, oczywiście nie pomogą już we wspinacze, tak jak Doś, ale i on w ostatnich latach zbytnio się nie starał, bo po co się będzie męczył. Twinsy na spokojnie są wstanie pokonać 15-20km po górach, bo to nie gabaryty decydują o tym, a kondycja. Swojego czasu wiele osób uważało, że nie boimy się nocnych spacerów czy wypraw w mniej znane zakątki gór, bo mamy Dosia, który nas obroni. Cóż… prawda jest taka, że jak M. i Doś zobaczyli w lesie jelenia we mgle, którego pomylili z niedźwiedziem, to pierwsi uciekali. Doś był pozerem, potrafił przestraszyć, ale w sytuacji niebezpiecznej pierwszy by spierniczał, wcześniej rzucając za siebie Elę na pożarcie. I w całej tej naszej bandzie najgroźniejsza i najdzielniejsza to zawsze byłam ja, więc niezależnie od tego, czy szedł z nami Doś, czy idą dziewczynki – nasze poczucie bezpieczeństwa się nie zmieniło – dalej nie boimy się lasu i gór. Ale poruszyłam tutaj tematy tylko wycieczek pieszych i wędrówek – lasy, góry, zapewne w przyszłości wyjazdy nad morze. Ale są takie miejsca, w które od zawsze jeżdżę tylko z jednym psem i szczerze nie wyobrażam sobie tam stada, a mam na myśli wyjazdy na żagle. Na łódce, kiedy oboje z M. ją obsługujemy, musimy mieć psa ogarniętego, ogarniającego i posłusznego. Nie ma czasu na negocjacje czy będzie siedział pod pokładem, czy nie. Nie ma możliwości na atencję w momencie, kiedy pies jej zapragnie np. w trakcie manewrów w porcie. Tym bardziej nie wyobrażam sobie kilku nakręcających się terrierów, „bo matka ma emocje, więc my też” – już nie wspomną o wątpliwej przyjemności mieszkania z trzema mokrymi (lub niedoschniętymi) psami pod pokładem – także nie wyobrażam sobie żeglowania ze stadem, niezależnie jak duże czy małe by były. Podróże Na szczęście pomimo trzech psów obyło się bez zmiany auta – tu jest analogicznie jak w przypadku karm – kilogramy psów się zgadzają, jednak w samochodzie odczuwamy, że jest mniej miejsca. Zmieniła nam się też sama logistyka w podróżowaniu i pakowaniu, bo dotychczas Ela i Donner jeździli w bagażniku (zresztą owczarki od zawsze jeździły w bagażniku), sama Ela jeździła pod moimi nogami z przodu, za to z Twinsami, które miewają chorobę lokomocyjną, musieliśmy się nieźle nakombinować. Bagażnik odpadał, bo jakby któraś zwymiotowała, to wszystkie byłyby w tym opanierowane. Na tylnej kanapie się nie mieściły – znaczy mieściły się, ale jak się stykały, szczególnie z Elą, co nie było wyczynem, bo Twinsy za każdym razem próbują się do niej przytulić – zaczynało się zamieszanie i przesiadanie, w efekcie czego trzeba było wyplątywać psy ze smyczy i pasów w trybie natychmiastowym, bo zaplątana łapa właśnie zaczynała odpadać, a ogon Merci leżący na głowie Eli budził w niej demony piekieł. Tak więc póki co znaleźliśmy następujące rozwiązanie: Molly jedzie ze mną z przodu pod nogami (nie wyglądając przez okno nie ma odruchów wymiotnych), Merci ma kojec transportowy oddzielający ja od Eli, wiec nie może się do niej przytulać, a Ela zajmuje dwie trzecie kanapy i przeżywa, że jedzie obok „rzygulina”, bo ona pamięta, że na pierwszej wyprawie któryś z Twinsów narzygał jej na ogon. Oczywiście na krótkie trasy wszystkie lądują razem z tyłu lub w bagażniku, bo do 30-40min są wstanie przejechać bez dodatkowych atrakcji, natomiast kilkugodzinne podróże są rozwiązane w powyższy sposób. Niestety w takiej konfiguracji nie możemy już ze sobą zabierać dodatkowych osób (lub ta, która ląduje między Elą i Merci ma dość niekomfortową jazdę). Dodatkowo z powodu dwóch jeżdżących z nami klatek (Ela i Donner jeździli bez nich) mamy nieco mniejszą pojemność bagażnika, co w sumie i tak nam się wyrównuje, bo na wyjazdy największą torbę rzeczy zawsze miał Donner, a teraz Twinsy i Ela pakują się w jedną, którą zazwyczaj pakowałam samej Eli. Jeden pies, dwa psy trzy psy – a więc? Osobiście nie bardzo odczułam różnicę w życiu z dwoma, a trzema psami – znacząca by była pewnie, gdyby z jednego zrobiły mi się nagle trzy. Oczywiście na pewno odczułabym ja bardziej – szczególnie finansowo i logistycznie, gdybym miała w stadzie trzy duże psy. A psychicznie i czasowo odczuła bym to jeszcze mocnej jakbym miała trzy psy problemowe i jeszcze chciała je przygotowywać do zawodów, czy w ogóle robić coś z nimi poważniej, wówczas myślę, że przy moim trybie pracy nie byłabym w stanie ich ogarnąć. Myślę (tak szczerze), że już jeden problemowy pies na poziomie młodego Dosia pochłonąłby 200% moich psiarskich możliwości i wówczas nie wiem, czy dwa psy nie byłyby ekstrawagancją. Natomiast gdyby Twinsy nie były bliźniaczkami, a ich adopcja byłaby rozłożona w czasie np. roku sam początek życia z trzema psami, byłby jeszcze mniej zauważalny. Nie narzekam na życie z trzema psami, nie przeszkadza mi i nie wymagało ode mnie jakiegoś znacznego przeorganizowania życia. Ale to olbrzymia zasługa charakteru dziewczyn i trochę szczęścia, które mamy, bo mam świadomość tego, że mogło być dużo gorzej i mogło to się wiązać z wieloma zmianami. Natomiast jaka jest konkluzja? Ilość psów zależy tylko i wyłącznie od Twoich możliwości czasowych, finansowych i ogarnięcia w psiarstwo oraz tego, co oczekujesz od życia z psami. Chcąc siedzieć w domu z ogrodem, ograniczając się do spacerów raz w tygodniu, pewnie można mieć tych psów i z pięć. Chcąc połączyć życie zawodowe, prywatne i jakieśtam podstawowe ogarnianie psów większe stado może być już problemem. Natomiast na wielki szacunek zasługują Ci co mają stado, żyją z nimi normalnie – pracują, podróżują i jeszcze mają osiągnięcia ze swoimi psami czy to w posłuszeństwie czy innych sportach, gdzie z każdym psem trzeba indywidualnie trenować. Nie wiem jak oni to robią, ale wielkie chapeau bas, bo zapewne wiąże się to ze znacznym poświęceniem się psom. Mi chwilami brakuje rąk i jedna dodatkową bym nie pogardziła szczególnie, kiedy wszystkie chcą się na raz głaskać lub dostawać smaczki, ale jestem wstanie jeszcze je ogarnąć (choć dalej uważam, że dwa psy to optymalne zestawienie). Ale są tygodnie w trakcie sezonu, gdzie z powodu pracy ledwo samą siebie ogarniam, wiec psy maja bardzo ograniczone atrakcje. No ale, staram się łączyć życie zawodowe, prywatne i pasję. Nie jestem w stanie (i chyba nie chcę) poświęcić się tylko jednej dziedzinie, więc na chwilę obecną dwa-trzy psy to coś co w pełni mnie satysfakcjonuje, bo jeden… to jednak byłoby trochę mało. Ogółem: 413, dzisiaj: 1 Przeczytaj także:
. 642 136 721 224 794 190 752 329

spacer z dwoma psami